czwartek, 31 grudnia 2015

Chapter no.1 - I know you

Zatrzasnęłam drzwi szafki za którymi stały dwie blondynki. "Moje przyjaciółki". Jak zwykle rozmawiały o najnowszych trendach modowych i pochwalały swoje buty, mimo że w środku aż kipiały ze złości. Obie były zazdrosne o drugą i kiedy jednej nie było to obrabiały dupę drugiej. Takie czasy, nie można nikomu ufać.
Należałam do tych popularnych, tych które rozmawiają tylko z innymi popularnymi. Nie chciałam wylądować w tej sferze. Samo tak wyszło i wydaje mi się, że to właśnie przez to połowa szkoły mnie obgaduje. Jeden obmawia drugiego, a potem udaje najlepszego znajomego. Po co to wszystko? Nie mam pojęcia, ale nie mam wyjścia muszę udawać.
- Idziemy na ten lunch? - zapytałam znudzona czekaniem, aż dziewczyny dojdą do porozumienia czy Kira z pierwszej klasy chodzi z Mikiem z trzeciej.
- Mówię ci, że się całowali! - prychnęła Alison.
- Nie wierzę ci! - odpowiedziała Kendall.
- Dobra dziewczęta spokój! Idziemy do stołówki, tam dokończycie ten idiotyczny temat!
Obie popatrzyły na mnie zmrożonym wzrokiem, a mnie jakoś to nie interesowało. Byłam głodna i nie myślałam o niczym innym jak o kanapce, czy o ryżu z kurczakiem. Tak o ryżu, to mój cel.
- Jak może cię to nie interesować! - odezwała się jedna z nich, ale nie zwróciłam uwagi która.
Z drugiego końca korytarza szedł mój chłopak. W obstawie, jak zawsze. Po lewej jeden z kumpli, a po prawej drugi. Podszedł do mnie i pocałował mnie w usta.
- Całe szczęście, że już przyszedłeś. Może ty pójdziesz ze mną na lunch. Umieram z głodu.
- Nie jadłaś śniadania? - spytał Christian, a ja zaprzeczyłam.
Bez zastanowienia chwycił moją dłoń i ruszyliśmy w stronę stołówki. Byłam mu za to niezmiernie wdzięczna, a dosłownie mój żołądek zrobiłby dla niego wszystko. Gdy weszliśmy do pomieszczenia oczy większości szkoły na nas patrzyły, znów. Nie lubiłam tego uczucia, ale zdążyłam się już do niego przyzwyczaić. Zresztą jak do wszystkiego. Nie powiem jest tutaj inaczej niż w Anglii, ale na pewno lepiej. Bardzo. Podeszłam do lady i chwyciłam tacę. Na moich ustach pojawił się uśmiech gdy zobaczyłam jak jedna z kucharek niesie w moją stronę porcję ryżu z kurczakiem. Uśmiechnęłam się i podziękowałam.
- Nadal nie rozumiem po co jesteś dla nich taka miła - odezwał się Christian.
- Lubię być miła dla wszystkich.
- Ale po co do nich? To tylko kucharki. Tak samo oni - skinął głową w stronę stolika, przy którym siedzieli tak zwani niewidoczni.
Do tej grupy przydzielali popularni. W tym właśnie mój chłopak. Przydzielali tam ludzi, którzy nie pasowali do innych stworzonych grup. Jednak ja lubiłam gdy ktoś był inny. Gdy nie udawał kogoś kim nie jest, by przypasować się do grupy. Imponowało mi to. W niewidocznych byli też ci biedniejsi, których nie było stać na jeansy 'nawet z H&M'. Tym zajmowały się dziewczyny z popularnych. Jednak ja nie brałam w tym udziału. Nie mówię tutaj też o osobach, które nie mają Nike na stopach, czy torebki MK. Dla takich były inne grupy. Do niewidocznych należeli, po prostu niewidoczni. Nie potrafili rzucać się w oczy czy też nie chcieli.
- To też ludzie, należy im się szacunek - odpowiedziałam płacąc za swój ryż i wodę gazowaną.
- Leah czy ty chcesz stać się jedną z nich? - znów spojrzał na ten sam stolik.
- Przestań, po prostu ich bronię - usiadłam przy odpowiednim miejscu, które zostało mi już dawno przydzielone.
- Właśnie, tylko po co?
- Ty jesteś głuchy czy tylko udajesz? Właśnie ci to wytłumaczyłam!
- Ale to nie ma sensu - odpowiedział, a mi już totalnie odechciało się z nim rozmawiać.
- Zamknij się, nie chcę mi się z tobą dłużej kłócić!
Resztę przerwy spędziłam na jedzeniu i wsłuchiwaniu się w rozmowy Kendall i Alison. Po lunchu miałam dwie lekcje, a potem na koniec miałam mieć chemie jak zawsze w piątki, więc po dzwonku ruszyłam w stronę sali. Weszłam do środka i usiadłam na swoim miejscu. Siedziałam sama, ale nie przeszkadzało mi to. Miałam okazje odpocząć od tych wszystkich nadętych osób, którzy widzą tylko czubek własnego nosa. Mówię tu o moich 'znajomych'. Zaczęłam wyciągać potrzebne mi rzeczy kiedy zobaczyłam jak pewien szatyn kręci się po sali. Nigdy wcześniej go nie widziałam i był podajże nowy na tych zajęciach. Chyba nie miał gdzie usiąść, bo wszytko było zajęte poza miejscem obok mnie.
- Możesz usiąść ze mną - powiedziałam w jego stronę zdejmując torebkę z krzesła, a on się na mnie spojrzał ze zdziwieniem jakby zobaczył co najmniej zombie - Ey! Nie wyglądam aż tak źle - zaśmiałam się - Siadaj. Jestem Leah.
- Tak... wiem kim jesteś - dlaczego nie zdziwiło mnie to co powiedział.
Gdy już usiadł dokładniej się mu przyjrzałam. Był ciemnym blondynem, prawie że szatynem z grzywką postawioną ku górze i brązowymi oczami. Jego usta przypominały kolorem maliny, były strasznie soczyste. Miał ubrany biały T-shirt, rozpinaną czarną bluzę i szare, zniszczone dresy z obniżonym stanem i bardziej dopasowane ku dołowi. Jego plecak był w rozpadającym się stanie, a zeszyt wyglądał jak by przeżył wojnę. Buty nie wyglądały na drogie, były to zwykłe czarne tenisówki. Jednak nie bardzo mnie interesowało to jak wygląda, chciałam po prostu go poznać, jeżeli do końca roku mamy razem siedzieć na dwóch lekcjach w tygodniu.
- Nie widziałam cię wcześniej - uśmiechnęłam się - Jesteś nowy?
- Nie... Przepisałem się na te zajęcia, wolę chemie od fizyki - odpowiedział ze spuszczoną głową tak jakby się czegoś wstydził.
- Tak jak ja! Jak masz na imię?
- Justin.
Więcej nie rozmawialiśmy bo weszła pani Woods. Szczerze, chłopak nie wyglądał jakby się tym przejął. Czułam, że nie bardzo chcę ze mną rozmawiać. Lekcja opierała się na powtórzeniu reakcji otrzymywania soli, co było niesamowicie łatwe. Jednak musieliśmy to powtórzyć. Przed nami końcowe testy, co prawda będą one za parę miesięcy, ale i tak co pięć minut przypominają nam, że to ostatnia klasa, i trzeba się dużo uczyć. Czas szybko zleciał i niedługo usłyszeliśmy dzwonek. Szatyn chciał wyjść z sali, ale coś mnie drgnęło by go zawołać.
- Justin! - chłopak odwrócił się w moją stronę - Poczekasz na mnie?
Był zdezorientowany, ale się zatrzymał.
- No to, co dzisiaj robisz? - spytałam by zagaić rozmowę.
- Przepraszam, ale nie rozumiem - powiedział, a ja zostałam zbita z tropu - Robisz sobie ze mnie jaja? Czy może uknułaś to ze swoimi przyjaciółmi?
- Nie wiem o co ci chodzi? Chciałam tylko pogadać.
- Słuchaj ja jestem niewidoczny, jestem nikim, a ty jako jedna z popularnych nie rozmawiasz ze mną! Nie możesz, rozumiesz?
- Nie obchodzą mnie jakieś głupie grupy stworzone przez innych. Chciałam tylko porozmawiać, bo wydajesz się miły. Chciałam cię poznać. A przyjaciele, o których mówisz, to nie przyjaciele. To znajomi, których nie wybrałam sobie sama. Zostałam do nich przydzielona po tym jak przyszłam pierwszy dzień do szkoły. Skoro wiesz tyle o mnie to powinieneś też wiedzieć, że najbardziej od nich wystaje. Że do nich nie pasuje. Nie wybierałam sama i szczerze ci powiem, że gdybym mogła to wolałabym być niewidoczna - powiedziałam i ruszyłam w stronę swojej szafki, by odłożyć niepotrzebne książki.


+_+

Skoro to pierwszy rozdział to będzie tutaj parę informacji :)
1. Każdy rozdział będzie podpisany tytułem jakieś piosenki. Tytuł i autor będzie podany na koniec rozdziału, gdyście byli zainteresowani posłuchaniem jej.
2. Rozdziały pojawiać się będą, mam nadzieję raz na tydzień/10 dni. Jak minie 10 dni od dodania rozdziału, bombardujcie mnie wiadomościami na asku, lub mailu. 
3. Kontakt, czyli jak możecie do mnie dotrzeć, a więc podałam swojego aska, jest on w zakładce 'kontakt', a tutaj podaje mail: werczita1207@gmail.com
4. Liczę, że opowiadanie przypadnie wam do gustu.
5. Liczę na komentarze.
6. Liczę na polecanie opowiadania znajomym :)

Piosenka: Skylar Grey - I know you

Dziękuje wam, że jesteście. 
Pozdrawiam
Do następnego :*

Zwiastun




Bohaterowie

Bohaterowie



Justin Bieber (17l.)
"Życie to nie bajka, nie ma gwarancji szczęśliwego zakończenia.
 Zakończenie może być straszne. Boje się. Jestem jeszcze zagubionym dzieckiem."



Leah White (17l.)
"Życie jest za krótkie by codziennie rano budzić się z pretensjami do całego świata, więc
kochaj tych, którzy dobrze cię traktują, przebacz pozostałym
i uwierz, że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu."



Resztę bohaterów pozostawiam waszej wyobraźni.


Prolog

Prolog


Leah to siedemnastolatka, która z pozoru ma wszystko. Dom, rodzinę, chłopaka, pieniądze. Jest popularna w szkole i dostaje wszystko o czym tylko zamarzy. Brakuje jej jednak kogoś z kim mogłaby porozmawiać o wszystkim. Brakuje jej prawdziwego przyjaciela. Oczywiście zawsze może liczyć na rodziców, z którymi ma bardzo dobry kontakt. Wolałaby znaleźć przyjaciela, prawdziwego. Z pozoru zwykła nastolatka, jednak wie jak to jest być na dnie i nie mieć niczego. Chodzi do trzeciej klasy liceum. Jest pewna siebie, otwarta i uwielbia pomagać innym. Mieszka w Nowym Yorku, ale pochodzi z Londynu skąd u niej brytyjski akcent. Ludzie wokół niej udają przyjaciół, są zwyczajnie o nią zazdrośni. Gdy spotka chłopaka ze swojej szkoły, ale nie z jej sfery wszystko się zmieni. "Przyjaciele" będą ją ostrzegać przed pośmiewiskiem, ale dla niej nie będzie to specjalnie ważne. Jak potoczą się jej losy?


Everyone is human.
Everyone deserves happiness.
Everyone needs love.
 Everyone is human.


+_+
Witam na moim nowym blogu.
Mam nadzieje, że zostaniecie ze mną.
Zapraszam do komentowania.
Mój kontakt jest w zakładce, zawsze możecie do mnie pisać