piątek, 1 kwietnia 2016

Chapter no.6 - Dangerous woman

Całą drogę powrotną myślałam o tym co powiedział. Nie spodziewałam się tego co zrobił. Nie byłam w żadnym stopniu przygotowana na to przytulenie. Może on też nie i w zasadzie do końca nie wiedział, że to zrobi. Nie tylko tą drogę spędziłam na obmyślaniu całej tej sytuacji. Zajmowała ona mój mózg przez wjazd windą do mieszkania, przez przebiegnięcie 10 kilometrów na bieżni, przez kąpiel w sobotę jak i w niedziele. Myślałam o tym też w drodze do szkoły w poniedziałek, przestałam gdy parkując przy budynku zobaczyłam Justina. Wysiadłam z samochodu i z automatycznym uśmiechem, który pojawił się na moich ustach podeszłam do chłopaka.
- Wiesz, że nie tylko chemie mamy razem? - zapytał szatyn.
Zdziwiona spojrzałam na niego i nie mogłam połączyć faktów. Chyba na prawdę nie zwracam uwagi na ludzi dookoła mnie skoro go nie zauważyłam.
- Mamy razem matematykę i angielski - dodał.
- Czyli nie będę musiała siedzieć z tym debilem na dwóch najczęstszych lekcjach, o ile zgodzisz się ze mną usiąść - powiedziałam i skierowałam się w stronę wejścia do szkoły.
Justin ruszył ze mną i otworzył mi drzwi, czym oczywiście ponownie zapunktował.
- Mówisz o Christianie? - jedynie przytaknęłam i skręciłam w stronę swojej szafki.
Schowałam wszystkie nie potrzebne mi na pierwszą lekcje książki, a jedyne co wzięłam to notes na historie i z trzaskiem zamknęłam drzwiczki. Z drugiej strony korytarza zobaczyłam kroczącą drużynę szkolną z moim kochanym chłopakiem na czele. Mam nadzieję, że sarkazm był wyczuwalny.
- Będę się zbierać, do zobaczenia na matmie - powiedział szybko szatyn i odszedł.
Nawet nie zdążyłam nic odpowiedzieć, o zatrzymaniu jego nawet nie było mowy. Sięgnęłam po telefon do torebki by sprawdzić wiadomości. Jedną z nich był sms od mamy. Napisała, że wieczorem będą w domu. Ucieszyłam się, ale moja radość nie mogła długo trwać, ponieważ Chris był już po mojej lewej stronie. Oparł się o moje ramie i chciał pocałować, ale szybko udało mi się go odsunąć.
- Od kiedy zadajesz się z biedotą?
Prychnęłam jedynie śmiechem i z ironią spojrzałam mu w twarz.
- O co ci przepraszam chodzi? Nie twoja sprawa z kim rozmawiam, a ta twoja biedota ma imię. Nie masz prawa tak o nim mówić, to mój kolega i będę od ciebie wymagać, żebyś wyrażał się o nim z szacunkiem. Nazywa się Justin - odpowiedziałam i ruszyłam po sale historyczną.
- Leah! - krzyczał za mną - Poczekaj!
Zatrzymałam się dopiero pod klasą i wtedy on także stanął. Spojrzał na mnie z bólem w oczach i chyba nie wiedział co ma powiedzieć by mnie przekonać do swojego zdania.
- Leah, chyba nie chcesz stracić swojej pozycji w tej szkole? Doskonale sobie zdajesz sprawę, że jak będziesz się zadawać z niewidocznymi to tylko na tym stracisz. W najgorszym wypadku możesz tam wylądować. Po szkole już krążą plotki, że się spotkałaś z tym całym Justinem w sobotę. Mogę ci pomóc. To nam uwierzą, a nie jemu. Jeszcze nie wszystko stracone, pomogę ci się z tego wyrwać.
Wybuchnęłam mu prosto w twarz bo po prostu nie widziałam innego wyjścia. Myślałam, że nie można być tak debilnym, ale jednak jemu się to udało.
- Posłuchaj mnie dokładnie Christian, bo dwa razy nie będę powtarzać. Nie potrzebuje żadnej pomocy, a to co słyszałeś to nie plotki. W sobotę spotkałam się z Justinem i powiem ci więcej, bardzo mi się to spotkanie podobało. Planuje ich więcej. Proszę cię nie mieszaj się nie w swoje sprawy. Odpuść to sobie, bo i tak będę robić to co chcę.
Patrzył na mnie nieobecnym wzrokiem. Nie wierzył w moje słowa, było to widać. Jednak cieszyłam się, że powiedziałam to, bo teraz czy później by się dowiedział. Lepiej, że wie wcześniej.
- Żebyś tego nie żałowała, Leah. Później może być za późno.
Nic już nie odpowiedziałam, tylko przywitałam się z Kendall i usiadłam obok niej w ławce. Całą lekcje nie mogłam się skupić na słowach nauczycielki tylko myślałam o słowach Chrisa. Co mógł mieć na myśli mówiąc, że może być za późno. Nie pojmowałam z czym. Po prostu chciał mnie nastraszyć, nie chce żebym zadawała się z niewidocznymi, a Justin do nich należy. Dla mnie bycie popularnym nie jest ważne. Jeżeli za przyjaźń z szatynem będę musiała zapłacić swoją popularnością jestem w stanie zapłacić tą cenę. W końcu co to za cena za prawdziwego przyjaciela. To prawie nic. Przy nim staje się taką niebezpieczną kobietą, która jest w stanie poświecić wiele rzeczy za przyjaźń. W pewnym sensie jestem z siebie z tego powodu dumna. Muszę o tym porozmawiać z mamą, w końcu to z nią rozmawiam o ważnych dla mnie sprawach.
- Leah... Leah... - z moich przemyśleń wyrwał mnie szept blondynki obok mnie.
- Tak Kendall?
- Coś ci się stało? To ten niewidoczny ci coś zrobił?! Wiedziałam! Mówiłam Alison, że źle to się skończy, ale mi nie wierzyła!
Wyłączyłam się. Nie miałam ochoty słuchać jej bredni, ale zanim zrobiłam to całkowicie musiałam to jakoś skomentować:
- Cicho bądź! Justin nic mi nie zrobił. Po prostu się zamyśliłam. Nie gadaj tak o nim. Jest zwykłym nastolatkiem takim jak my.
I uratował mnie dzwonek. Wrzuciłam notes i piórnik do torebki, a potem wyszłam z klasy. Chciałam jak najszybciej uciec do łazienki. Gdy już się tam znalazłam weszłam do jednej z kabin, zamknęłam drzwi i zsunęłam się po plecach siadając na ziemie. Na policzkach poczułam mokre ślady tego czego zawsze próbowałam unikać w miejscach publicznych. Dlaczego w sumie płacze? Chyba do końca nie wiem. Na pewno po części jest mi przykro jakie podejście do Justina mają moi znajomi, z drugiej strony mam to jednak gdzieś. W końcu to ja mam go lubić, a nie inni. Najważniejsze jest to, żeby go szanowali, a ja już tego dopilnuje.
Wstałam z ziemi, wyszłam z kabiny i wyciągnęłam chusteczki z torebki. Szybko poprawiłam makijaż i wyszłam z pomieszczenia. Pobiegłam szybko do klasy gdzie mamy matematykę, bo było już kilka minut po dzwonku. Weszłam do środka, przeprosiłam nauczyciela za spóźnienie i usiadłam w ostatniej ławce obok Biebera.
- Płakałaś? - zapytał.
Czyli jednak nie jestem tak uzdolniona i nie potrafię zamalować smutku podkładem i pudrem.
- Wydaje ci się - uśmiechnęłam się i wyciągnęłam ten sam notes co do historii, ponieważ nie zdążyłam zawitać w swojej szafce by wymienić zeszyty.
Widziałam, że chce coś jeszcze powiedzieć, ale udawałam, że zawzięcie zapisuje coś na kartkach. Spoglądał na mnie jeszcze krótką chwilę, ale zrezygnował gdy zobaczył, że nie odwracam się w jego stronę. Zamiast znowu skupić się na lekcji ja po raz kolejny myślałam o tym co zrobić by Justin zdobił szacunek w tej szkole.

+_+

Zdaje sobie sprawę, że nie było rozdziału ponad miesiąc.
Nie będę sie tutaj tłumaczyć tym, że byłam w szpitalu bo byłam, ale nie chce tutaj się tłumaczyć.
Przepraszam was po prostu.
Mam nadzieję że mi wybaczycie.

Piosenka: Ariana Grande - Dangerous woman















3 komentarze:

  1. Mrrrgrrrrrrrrrrrrrrrrr kcto

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodko. Martwi się.Oby się do siebie jak najszybciej zbliżyli

    OdpowiedzUsuń
  3. Oby się zbliżyli do sb chociaż pewnie to jeszcze potrwa.. 😍

    OdpowiedzUsuń